Żar, Żywiec, Wadowice, Ojców

Krótka podróż tam gdzie nie byłem. 1-3 sierpnia 2019 r. Wisła jest nie tylko rzeką, ale i miastem. Na dodatek jedynym miastem w Polsce, w którym większość mieszkańców (około 60%) jest wyznania luterańskiego. W mieście tym jest aż pięć parafii tego kościoła. Natomiast najbardziej znani wiślanie to Adam Małysz i Jerzy Pilch.
Powodem naszej podróży nie było jednak zwiedzanie Wisły – ani miasta, ani rzeki. Chcieliśmy spotkać się z z rodziną, która z Gdańska wybrała się na weekend w góry, w okolice Szczyrku. Ja chciałem wreszcie zobaczyć miejsce, które od czasów licealnych, a więc od ponad sześciu dekad było dla mnie tajemnicze i nieosiągalne. To góra Żar, na której, jeszcze jako uczeń podstawówki, uczył się latać na szybowcach mój serdeczny nieżyjący już kolega licealny.
Chciałem też naocznie sprawdzić dlaczego jedne góry podzielono na dwie części i nazwano inaczej – Beskid Śląski i Beskid Żywiecki. Dodatkową ciekawostką był hotel zarezerwowany na dwie noce, czyli Zameczek Dolny, część rezydencji Prezydenta RP u źródeł Wisły, udostępniony obecnie wszystkim. Zbudowany w latach 1929-1930 dla Ignacego Mościckiego i jego następców. To adres: Wisła, Zameczek 1, obecny też na booking.com.

1Zameczek Dolny Rezydencji Prezydenta RP w Wiśle oraz widok z jego tarasu na Jezioro Czerniańskie, które tworzą Biała i Czarna Wisełki. Z tego jeziora, a ściślej z  zapory tworzącej jezioro wypływa już jedna rzeka, nasza Wisła

Historia tego miejsca jest interesująca. W 1907 r. arcyksiążę Fryderyk Habsburg wystawił tu myśliwski modrzewiowy „zameczek” wykorzystywany podczas polowań. W 1927 r. budowla ta spłonęła, a w jej miejscu, w 1930 roku ze środków społeczności śląskiej wybudowano nowoczesną rezydencję Prezydentów Rzeczypospolitej według projektu prof. Adolfa Szyszko-Bohusza, z wnętrzami Andrzeja Pronaszko. Dziś, po pracach konserwatorskich przeprowadzonych w latach 2004-2008, obiekt ten nadal prezentuje się znakomicie. W jego skład wchodzi Zamek Górny z drewnianą kaplicą oraz Zamek Dolny wraz z Gajówką – te ostatnie to ogólnodostępny dziś hotel i restauracja.
Wydawało się, że dojazd będzie prosty, GPS nie miał wątpliwości. W rzeczywistości utknęliśmy, bo droga była w remoncie, zupełnie rozkopana. Co więcej GPS zgłupiał i nie wskazał innej trasy. Uratował nas jadący z nami syn, który mając mapę turystyczną znalazł wąską kamienistą drogę zboczem Baraniej Góry. Droga ta była mniej więcej pozioma, ale z lewej mieliśmy strome zbocze w dół, po prawej w górę. Za mną jechał jeszcze drugi samochód co okazało się korzystne, bowiem gdy nagle z przeciwka pojawił się trzeci, to on właśnie musiał się cofnąć do jakiejś poprzecznej stromej ścieżki by nas przepuścić. Przy okazji prawie zdobyliśmy samochodem Baranią Górę.
Droga z Wisły Malinki do Szczyrku robi wrażenie, choć, po straszliwym przejeździe zboczem Baraniej Góry, nie tak duże. Ponadto oglądanie latem wczasowisk głównie narciarskich jest smutne i lepiej jest już wtedy chodzić wyżej, po górach. Do podnóża góry Żar dojechaliśmy szybko. Gorzej jechało się w górę, do dolnej stacji kolejki szynowo–linowej zlokalizowanej w pobliżu budynku szkoły szybowcowej. Do budowy tej kolejki wykorzystano istniejące tory dawnego wyciągu szybowcowego oraz stary tabor zakopiańskiej kolejki z Gubałówki. Prace wykonano w ciągu 130 dni. Kolejka ta została otwarta 14 lutego 2004 roku. Obok torów wytyczono trasę turystyczną i zimową zjazdową.

2
U góry: Górska Szkoła Szybowcowa „Żar”. W środku: mijanka kolejki, górskie „atrakcje turystyczne” przy torze, górna stacja kolejki. Na dole: panorama z szczytu góry Żar z widokiem na Jezioro Żywieckie

Historia szkoły szybowcowej na górze Żar jest fascynująca. Wszystko zaczęło się w 1935 r. Znakomite warunki termiczne, tzw. noszenie, czyli silne tu wstępujące prądy powietrzne zdecydowały o rozwoju. Szkoła przeżyła zniszczenia wojenne i okres stalinowski. W połowie lat 50-tych ubiegłego wieku szkołę odtworzono pod zarządem Aeroklubu PRL i uruchomiono szeroki program szkolenia lotniczego młodzieży. Dlatego tu właśnie zaczynał szybowcową przygodę mój kolega Piotrek, który jeszcze przed ukończeniem liceum zdążył zdobyć jakieś szybowcowe diamenty. W latach 70-tych  wybudowano we wnętrzu góry oraz 50 m pod powierzchnią leżącego u jej stóp Jeziora Międzybrodzkiego pierwszą w Polsce elektrownię szczytowo-pompową. Jej górny zbiornik „wydłubano” w szczycie góry pozostawiając na niej jedynie budynek stacji meteorologicznej oraz jeden stok dawnego lotniska, obecnie używany głównie przez paralotniarzy.

3
W rzędzie górnym: budynek stacji meteorologicznej z czasów międzywojennych, zbiornik górny elektrowni Porąbka-Żar oraz budynek górnej stacji kolejki linowo-szynowej. Na dole: stok paralotniarzy na tle nasypu szczytowego zbiornika elektrowni oraz widok z tego stoku na Jezioro Czanieckie

W drodze powrotnej wpadliśmy na żywca do Żywca. To już ziemia krakowska, nie śląska. Pięknie odrestaurowany rynek otoczony podupadłym miasteczkiem. Trzeba było też zwiedzić Koniaków i Istebnę oraz przełęcz graniczną z Czechami, gdzie w nocy 25 na 26 sierpnia 1939 roku padły pierwsze strzały II Wojny Światowej (tzw. incydent jabłonkowski). W Koniakowie zjedliśmy obiad w gospodzie z panoramicznym, prawie 360-stopniowym widokiem na góry. Ani tu, ani w  Istebnej koronek nie było. W ogóle nic ciekawego nie było.

3a
Po lewej Starówka i Rynek w Żywcu. Po prawej kościół na rynku w Wadowicach, gdzie wpadliśmy na papieskie kremówki

Po koszmarze jakim był długi przejazd w litym korku niby autostradową jedynką, z ratunkowym objazdem przez wsie, postanowiliśmy wracać na Mazowsze siódemką, omijając Kraków. Naturalne więc było odwiedzenie Ojcowa i Maczugi Herkulesa.
Byłem tam – nie do wiary – prawie dokładnie 50 lat wcześniej. 21 lipca 1969 roku wędrując Szlakiem Orlich Gniazd. W środku nocy, w namiocie rozbitym na polanie vis–à–vis Maczugi (współrzędne 50.242862, 19.783009), słuchałem na małym radyjku transmisji z Księżyca. Usłyszałem wtedy to słynne that’s one small step for man, one giant leap for mankind Neila Armstronga. W tym samym miejscu, obecnie parkingu, zatrzymaliśmy się teraz mając ten sam widok na Maczugę i Zamek na Pieskowej Skale.

4
Ojców, widoki z parkingu. Maczuga Herkulesa i Zamek na Pieskowej Skale. Niżej: pobliska restauracja

Czy teraz już wiem, dlaczego są dwa Beskidy – Śląski i Żywiecki? Nie wiem, ale sądzę, że wynika to nie z geografii, a historii: różnicy kultur, wiary i języka. Góry bowiem są takie same.