17-21 czerwca 2007 r. Uznam. Peenemünde
Był to rok, w którym nie zapowiadał się urlop latem, bo we wrześniu wydawaliśmy za mąż córkę, a jak wiadomo więcej jest zajęcia z wydaniem za mąż córki niż ze ślubem syna. Powstał więc pomysł by wreszcie zrealizować wielokrotnie odkładane zwiedzenie wyspy Uznam rowerem. W tym oczywiście tajemnicze Peenemünde.
Plan zwiedzania był opracowany jeszcze przed wyjazdem. Trzy dni, trzy trasy. Rozpoznawcza, jedynie do uznamskich uzdrowisk i powrót interiorem bliżej Zalewu. Druga, polska – przez miasto, promem przez kanał portowy, dalej plażą do Międzyzdrojów i z powrotem drogą do Świnoujścia. Trzecia, do głównego celu wyprawy: koleją i rowerem do krańca bazy rakietowej Hitlera.
Mapki opracowane do planu zwiedzania wyspy Uznam
Program został w zasadzie zrealizowany, z małą zmianą drugiego dnia, o czym dalej. Najpierw jednak trzeba było dojechać do Świnoujścia samochodem z rowerami na dachu, co się udało. Tylko raz trzeba było poprawiać mocowanie sprzętu na dachu samochodu. Wybraliśmy kwaterę blisko granicy. Do przejścia granicznego prowadziła jeszcze przedwojenna szeroka dwukilometrowa ulica wykładana kostką. Po obu jej stronach, aż do samej granicy ciągnęły się stragany, a przy nich kłębił się tłum kupujących przybyłych zza naszej zachodniej granicy – dla nich wszystko było czterokrotnie tańsze, niż u nich.
Te pogody dzieliło tylko 10 kilometrów
Dzień 1. Przejście graniczne tylko dla pieszych i rowerzystów, bez żadnej kontroli. Ahlbeck i Heringsdorf, wspaniałe uzdrowiska Kajzera, teraz ciche i podupadłe. Pogoda deszczowa, ale w Heringsdorf wyszło nieśmiało słońce i było nieco plażowiczów. Poważnym przeżyciem był powrót obok lotniska Garz, przez wsie. Droga wąska, duży ruch traktorów i małych ciężarówek, a na koniec wymarła granica (dziś przejścia tego już nie ma).
Dzień 2. Nazajutrz elegancko ubrani, jak na kurorty przystało, pojechaliśmy rowerem do Międzyzdrojów. Promem na wschodnią stronę Świnoujścia, przy rzece do plaży i po mokrym piasku do celu. Skutki były opłakane. Jazda po mokrym piasku plaży w upał okazała się mordercza.
Rowerem po plaży ledwo żywi. Widoki ze statku białej floty na brzeg Bałtyku
W Międzyzdrojach na molo okazało się, że za godzinę odpływa statek niemieckiej białej floty do… Ahlbeck! Wróciliśmy więc luksusowo i bez wysiłku, a z Ahlbeck do kwatery w Świnoujściu był już tylko kawałek.
Dzień 3. Ostatni. Krótko rowerem na stację Ahlbeck-Grenze i pociągiem do końca wyspy, w samo centrum kompleksu Peenemünde.
Stacja Usedom–Grenze uznamskiej kolei. Widok ogólny Peenemünde. Raczej to, co zostało z tej hitlerowskiej bazy rakietowej. Piwo krzepi. W tle widoczny poradziecki okręt podwodny. Odjazd.
Po zakończeniu wojny większość naukowców pracujących w Peenemünde została przechwycona i wywieziona do Stanów Zjednoczonych w trakcie operacji paperclip (spinacz) przeprowadzonej służby specjalne USA.
Natomiast Anglia i Związek Radziecki przechwyciły pracowników technicznych, choć nie tylko. Na mocy porozumień pomiędzy aliantami ośrodek rakietowy w Peenemünde został zniszczony. Ocalała jedynie elektrownia, pracująca aż do upadku NRD, lotnisko i linia kolejowa do pobliskiego uzdrowiska Zinnowitz. Lotnisko było użytkowane przez armie NRD i ZSRR do czasu upadku muru berlińskiego.